niedziela, 30 sierpnia 2015

WYWIAD Z MESAJAHEM

W maju udałyśmy się na koncert Mesajah w Rzeszowie, a przy okazji porozmawiałyśmy z nim. Tak właśnie powstał materiał w postaci wywiadu do SOF. Rozmowa była długa i wciągająca, aż żal było ją kończyć. Nasz rozmówca był bardzo przejęty, a co dopiero my, przecież nie codzień przeprowadza się wywiad live. 





Ciągle zmienia się pogląd ludzi na temat palenia marihuany, a tym samym rośnie akceptacja społeczna na temat zioła. Jak myślisz, czy wpływ na opinię w tym temacie miała szerząca się popularność muzyki reggae?

Ja za bardzo bym tego podwiązywał.  Wiadomo, że reggae stopniowo promuje ganje, może bardziej jakby jej nie szkodliwość w stosunku do tego jak ona jest przedstawiana np. w mediach. Może to się zmienia powoli, ale czy to zasługa tylko reggae? Nie wiem. Może tak, może nie, bo inne gatunki muzyki też o tym mówią. Akceptacja zależy od miejsca.  Moi rodzice są bardzo otwarci i tolerancyjni, rozumieją wiele rzeczy, aczkolwiek umówmy się, że ludzie którzy są w wieku moich rodziców bądź starsi, nie mogli tego spróbować, bo po prostu tego w Polsce nie było. Dziś dla młodych jest to normalna sprawa i nie robi to na nich wrażenia. Możesz iść na piwo, albo pójść na jointa. Niektórzy np. nie piją piwa, niektórzy nie palą jointów. Zachowujemy dystans do rzeczy, które są nieznane, boimy się tego, odgradzamy murem. Tak jest z wieloma rzeczami: w momencie kiedy coś poznajesz mówisz sobie, “oo.. to wcale nie jest takie złe” i od razu masz na to inne spojrzenie. Czy muzyka reggae przyczyniła się do tego? Może i tak, nie wiem. Ja otwarcie mówię o tym w kawałkach. Pomijając moje osobiste przekonania co do tego, wydaje mi się, że jest to sztucznie nadmuchana akcja. To, że jest to nielegalne, to głupota,  nawet ze względów czysto gospodarczych. Historia pokazuje wiele razy że w momencie kiedy np. w USA była prohibicja nastąpił największy rozkwit mafii. Załóżmy, że ganja zjeżdża do Polski bądź jest hodowana u nas w kraju, a ludzie ją kupują, tylko, że państwo nic z tego nie ma. W sytuacji kiedy byłoby to opodatkowane tak jak papierosy i piwo to kraj miałby z tego jakąś wymierną korzyść, a co ważniejsze kontrolę nad tym wszystkim. O ile np. ja jestem stałym użytkownikiem, ja wiem co palę i wiem skąd to mam, wiem co to jest, ale wiem że są młodzi ludzie, którzy kupują po prostu jakiś szajs na ulicy, sprzedawany przez osoby, które nie są pasjonatami hodowania naturalnej marihuany, tylko po prostu zależy im na tym, żeby zrobić deal na sprzedaży dragów. Podam taką sytuacje, na przykładzie alkoholu. Młodzi próbują używek. Nie mówię, że to jest dobre, wydaje mi się, że nie powinni za wcześnie, ale nie o tym teraz mowa. Załóżmy: 17-latek, jest on niepełnoletni, ale będzie chciał się napić piwa, to się tego piwa napije i tak naprawdę nie zatrzyma go w tej kwestii nic. Ma on starszego brata, czy kuzyna, kolegę i ten kolega pójdzie i kupi mu piwo,  to wiadomo co to jest za piwo. Nie jest tak, że idzie do gościa i bierze bimber, pędzony na gwoździach, potem się zatruwa, ślepnie. Jednak, w momencie kiedy dzieciak idzie i chce kupić ganje na ulicy to 50 na 50, że dostanie jakiś syf, bo nie ma zadanej kontroli nad tym. 


“Politycy ciągle dają obietnice bez pokrycia/ Kogo to obchodzi przecież wódka się chłodzi”. Oprócz pochwały życia i ludzi potrafisz krytycznie spojrzeć na świat, co widać w tekstach Twoich piosenek. Dlaczego na miejsca swojej twórczości wybrałeś Polskę, kraj nie do końca idealny i wymarzony?

Tu się urodziłem.






Tylko dlatego? Równie dobrze mógłbyś tworzyć swoja muzykę w Peru, lub w każdym innym kraju, więc czemu akurat Polska? Co Cie tu ściągnęło, oprócz tego, że się tutaj urodziłeś?

Chyba właśnie to. Tutaj się urodziłem, tu się też wychowałem, czyli ta kultura mnie ukształtowała. Jadąc do innego kraju czuje się trochę jak obcy. Polskę rozumiem, od początku do końca, pomimo tego, że mam inne pochodzenie. Na polskiej kulturze wychowałem się od samego początku. Polskie święta,obyczaje, zwyczaje,tradycje, przysłowia, wszystko. Jestem Polakiem i mam na to papiery i cały system zachowań, dlatego tak naprawdę ta rzeczywistość jest mi najbliższa, więc ciężko byłoby mi mówić o czymś innym. Zawieram w tekstach rzeczy, które może nie do końca dotyczą naszego kraju, w stu procentach, ale mam też dużo doświadczeń z różnymi innymi kulturami dzięki  podróżom i rodzinie, która jest rozsypana po całym świecie. Staram się patrzeć trochę szerzej. Wychodzić poza granice kraju.  Wybrałem Polskę, bo to jest taki naturalny wybór. Nie wiem co będzie w przyszłości, ale póki co JESTEM STĄD.




“Tym co znaleźli miłość prawdziwą, swoje szczęście odnajdą”. Czy Ty, Manolo, znalazłeś już swoją drugą połówkę? Nie informujesz o tym swoich fanów na żadnym portalu społecznościowym.  

Nie chwalę się tymi informacjami, bo uważam swoje życie prywatne za prywatne i niech tak zostanie. Mnie tak naprawdę nie interesują zdjęcia co kto je i że urodziło mu się 3 dziecko, i milion zdj na ten temat. To są informacje, które mi są niepotrzebne i wydaje mi się też, że moje życie to jest moje życie i tyle. 

Czyli jesteś za oddzielaniem życia prywatnego od tego scenicznego?

W kwestii rodziny i najbliższych ludzi, jak najbardziej. W innych sprawach w sumie nie. Wydaje mi się że są to informacje nikomu do szczęścia niepotrzebne.






Piosenki z płyty “Ludzie prości” np. “Jest ładna i cwana” różnią się od utworów z krążka “Brudna prawda”. Był to cel zamierzony, po prostu tak wyszło, a może to jakaś sugestia dla słuchaczy, że chcesz zmienić przekaz i brzmienie swoich utworów?

“Ludzie prości” to taka składanka z kilku lat,  zanim wydałem tą płytę, bo wtedy prężnie działało Natural Dread Killaz, po prostu te kawałki tworzyłem dla siebie, do szuflady. Nie planowałem ich publikacji jako krążka.  Na płycie NDK również pojawiały się solowe numery, wiadomo byliśmy zespołem i pracowaliśmy razem, ale każdy zrobił też poszczególne własne kawałki. Ja stworzyłem trochę więcej.  Było to na przestrzeni lat 2005-2008. Kilka z nich odpadło, a resztę po prostu opakowało się w okładkę i wydało się z tego płytę.  Tak naprawdę ten album nie jest spójny. Jest taki, mocno rozstrzelony. Dopiero przy kolejnej płycie wiedziałem, co przygotowuję. “Ludzie prości” na początku nie miała żadnego odzewu, nawet się nie zwróciła  i w sumie nie było takiego impulsu, żeby powiedzieć  “ooo.. to róbmy następną płytę”, ale robiłem muzykę dla przyjemności, więc utwory szykowałem jakby na następny krążek.  Pracując przy “Jestem stąd” wiedziałem, że to będzie forma albumu. Dlatego już się zastanawiałem, co będzie na początku, co będzie na końcu, co będzie w środku i w ogóle jak to powinno wyglądać.  Według mnie “Brudna prawda” to jest naprawdę spójny album, tak już od początku do końca, brzmieniowo i całościowo. Myślę, że jest to kwestia świadomości muzycznej, tylko i wyłącznie, a nie jakiegoś specjalnego planowania. Następna płyta będzie chyba jeszcze bardziej spójna. Przy poprzednich albumach pracowałem z wieloma producentami, a następny krążek tworzę tylko z Riddim Bandits. Wszytko jest nagrane na żywo i na “setke” w studio, więc będzie reggae. To będzie na pewno jeszcze coś innego.  Nie wiem jak to będzie finalnie wyglądało, bo tego nie mogę przewidzieć.





“Każdy marzy by tysiące twarzy mieć tysiące ról.” Te słowa mówią bardzo wiele o ludziach XXI wieku. Jak myślisz co musi nastąpić, aby ludzie zwolnili i zmienili swoją dotychczasową listę priorytetów?  

Nie wiem co ludzie musieliby zrobić, bo na razie to zmierza w drugą stronę.  Wszystko się  dzieje coraz szybciej. Widzę to również po sobie. Taka błaha sprawa: 2 lata temu zmieniłem telefon, na taki co się nazywa smartphone - mądry telefon. Taka głupia zmiana, jedna mała rzecz, którą zmieniasz. Do tej pory miałeś komórkę, gdzie mogłeś pograć w węża i gonić kropkę drugą kropką, wybierać numer i nic więcej, a nagle mam telefon, w którym jest Internet, mogę odbierać mejle i kontaktować się ze światem w jakikolwiek sposób, 24 godziny na dobę. To bardzo zmieniło życie.
Ludzie przestają pracować dla siebie tylko dla kogoś. System jest teraz tak zbudowany, żeby nic nie należało do nas osobiście, tylko do korporacji. Druga  sprawa jest taka, że  ludzie w dużej mierze, nie zdają sobie sprawy z tego czym jest Internet i na jakich zasadach działa. Traktują to bardzo osobiście, personalnie, wręcz żyją tym.  Po pierwsze nie wiedzą, że to tak naprawdę powinno być narzędzie komunikacji, zdobywania informacji w sytuacjach które tego wymagają, a nie eksponowania swego życia. Każdy teraz chciałby być każdym, np. jeśli ktoś ma aparat to już jest fotografem. Każdy chce być kimś, bo ten internet nadmuchuje to wszystko, te całe instagramy, fejsbuki. Człowiek nie robi sobie zdjęcia jak wstaje rano i jest kurde zakaprawiony dodając ”oo jaki jestem dzisiaj zmęczony”, tylko jak już jest full make up, “to jest cudowny dzionek, buziaczki, słitaśne misie i w ogóle serduszka”, więc jest to pokazywanie tylko tych najwyższych aspektów. Wydaje mi się, że jest to wyścig ładniejszych instagramów i fejsbuków. Poza tym ludzie nie zdają sobie sprawy z tego że, tak naprawdę wszystkie informacje o sobie dajemy firmie Google, bo one nie należą już do nas. W momencie kiedy wstawiasz coś na fejsbuka czy na instagrama, jest to własność danej korporacji i eksponując swoje życie i informacje o sobie, co lubisz, co jesz, jakie filmy oglądasz, gdzie byłaś, co robiłaś i z kim, sprzedajesz im swoje życie.  Można zobaczyć: jak wchodzisz na stronę typu allegro, szukasz czerwonej bluzki, potem na drugi dzień wchodzisz na fejsbuka, już masz reklamy z taką bluzką. Oni od razu dostosowują swój profil do Ciebie. Trzeba być bardzo świadomym, bo inaczej to nie Ty korzystasz z tego portalu, tylko portal korzysta z Ciebie. Internet cały czas się rozwija w takim tempie, że ciężko teraz załapać co jest nowe. Ostatnio, rozmawialiśmy w busie, powiedziałem do kogoś “ kurcze ja tak się cieszę,  że pamiętam czasy bez Internetu, bez telefonów komórkowych, jak się żyło, wolniej i inaczej.”  


Które miasto uważasz za “polską stolicę reggae”?

Jest kilka takich miast, ale ciężko mi powiedzieć które jest takie top. Choć chyba jest to Lublin, dlatego ze Love Sen-C Music stamtąd jest, sound system który tak naprawdę istnieje od 25 lat . Jego członkowie też mają swoje lata, m.i.n Silver Dread pracuje w szkole, uczy dzieciaków angielskiego w liceum i on wychował kilka pokoleń ludzi, którzy teraz mają swoje dzieci. Tam jest takie reggae vibe, jednak istnieje takie polskie miasto.








DZIĘKUJEMY ZA WYWIAD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz